Wiersze autorstwa Haliny Ludwikowskiej z tomiku wierszy pt. "Sercem pisane"

"Wieczór nad wodą"

Słoneczko coraz niżej,już kąpie się w wodzie,
cienie coraz dłuższe,jakby senność w przyrodzie,
a zatoczka jeziora Duś,jak tafla lustrzana,
przeglądają się w niej drzewa,obłoki,przegląda trzcina,
tu na dobranoc swoim dzieciom
śpiewa jakaś ptaszyna...
Nagły plusk ryby zmącił lustro wody,
popłynęły kręgi,kręgi,kręgi,
spłoszyła się ważka niezwykłej urody,
z góry doleciały samolotu dźwięki.
Kukułka za lasem odlicza komuś lata,
szczekanie psa odbiło się echem,
zaryczały krowy wracające z pastwiska,
aż zapachniało mlekiem...
A na tle błękitnego nieba koronkowe cuda drzew
i bocian nisko lecący do gniazda
i czyjś daleki śpiew...
Białe lilie już też ułożyły swe kwietne głowy
na liściach jak kryzach zielonych,
przyfrunęła czapla na wieczorne łowy
na swych skrzydłach zmęczonych.
A na drugim brzegu
białą smugą unosi się dym z komina,
pewnie matka wieczerzę gotuje
zasiądzie zmęczona pracą,cała rodzina.
Gdzieś z łąk doleciał zapach siana,
a z ogrodu maciejka uperfumowana
emituje swój zapach jak może,
i wszystko to dzięki Tobie
i wszystko to dzięki Tobie Boże!

"Klasztor"

Kraina Wielkich Jezior, a ongiś lodowców,
kraina pięknych lasów i morza zieleni,
a w tle krzyżami i bielą się mieni,
zabytkowy Klasztor staroobrzędowców.
Na brzegu jeziora Duś stoi zadumany,
niegdyś pełen życia,pełen młodych twarzy,
pewnie świetność dawna ciągle mu się marzy,
dziś tak jak dwie ostatnie siostry
już wiekiem złamany.
Już twarze świętych na starych ikonach,
coraz ciemniejsze,coraz poważniejsze
i migdałowe oczy Matki Boskiej Kazańskiej
coraz smutniejsze.
Zamilkły chóry,ustały pokłony
i rygor modlitwa,praca,
to wszystko zamknęły cmentarne mogiły
i tylko już pamięć żyjących powraca.
Dziś różne chóry chwalą tu Stwórcę Pana
i to jest piękne,bo jedna jest droga,
nie ważne jakim językiem i w jaki sposób
chwalimy Pana Boga.
To starowierska Częstochowa,
różni wyznawcy ciągną z świata stron,
choć w innym duchu ta odnowa,
dopóty klasztor jeszcze żyje,dopóki bije dzwon!

"Łabędzie"

Przypłynęli do brzegu razem
przedstawić się gospodarzom
on pierwszy,dumny wyniosły,
ona pokorna,tuż za nim.
Jakby w weselnych szatach
stanęli obok siebie pod drzewem
niepewni przyjęcia,
witani przez nas chlebem.
A potem dłuższy czas przypływał tylko on,
już pewny naszej przyjaźni,
sylwetce swej nadając ton,
dumy,elegancji,fantazji.
Aż wreszcie,jaka radość!
w południową godzinę
przypłynął on-tata przedstawić rodzinę.
Kuleczki niebieskie z czarnymi dziobkami,
przypłynęły razem zapoznać się z nami.
I całą roziną tak nam zaufali,
Ze każdego ranka po chleb przypływali.
Rosły łabędziątka radosne i ufne,
tak się oswoiły,przychodziły pod kuchnię.
Lecz któregoś ranka tak smutna nowina,
przypłynęła już nie w komplecie rodzina...
A za dni kilka... Boże!Nie do wiary!
przypłynęli rodzice,przypłynęli sami...
I mimo bieli w żałobie głowy pochylone,
już nie dumni,tak bardzo boleścia zdławione...
Jaką tragedię kryje ich milczenie?
kto zrobił im krzywdę,człowiek?przeznaczenie?
Pocieszaliśmy ich chlebem,lecz nie skorzy byli,
najwidoczniej sens życia stracili...
Boże!co widzisz każdego na świecie,
pociesz tych rodziców
ich rozpacz jest przecie ludzkiej podobna,
choć nie tak wymowna.

"Zakonnica"

Była cała jak wiosna,była piękna jak kwiat,
Cóż z tego? Nie obchodził ją świat.
Zapatrzona w niebo z miłości łzą,
kto kogo uwiódł? ona Boga,czy Bóg ją?
Aż ujrzał ją młodzieniec,twarz cudna,zachwycona,
Cóż z tego? on w nią,ona w niebo wpatrzona.
Bądź moją miłością,bądź moim światem,
ja ci będę Bogiem,kochankiem i bratem!
Nie tobie młodzieńcze być rywalem Boga,
ty idź w swoją stronę,dla mnie jedna droga.

"Szczęśliwej podróży…"

Czy to echo przyniosło jakiś krzyk gdzieś z góry?
jeden,drugi,dziewiąty...i nagle na tle chmury
klucz odlatujących gęsi...
Czemu tak żałośnie krzyczycie?
Czy wam żal tej ziemi rodzinnej?
Przecież tu wrócicie...
Do tych łąk zielonych,jak nigdzie pachnących,
do tych pól złocistych
chlebem rodzących...
Bo nigdzie na świecie piękniejszej nie ma ziemi,
jak ta polska
w środku jesieni.
Prowadź ich Boże,to też dzieci Twoje
i ty wodzu coś mądrością stada
niech wiatr szczęśliwie waszym kluczem włada!
Szczęśliwej podróży,wracajcie na wiosnę,
tym razem z krzykiem radości
i jeśli dożyję i ja was powitam
łzami czułości...